Czy Jezus też wolałby „nie mówić nikomu” albo „bawić się w chowanie” prawdy?
Patrząc na walkę z prawdą, którą nadal toczą niektóre diecezje, zastanawiam się, co na to powiedziałby Jezus? W ogóle bardzo często zastanawiam się nad tym, jak zareagowałby Jezus na zdarzenia mające miejsce w dzisiejszym świecie. Oczywiście nikomu nie jest dane wiedzieć, co jest Bożą wolą, jednak nauka, którą Pan Jezus nam pozostawił na kartach Ewangelii może kierować nas, a nawet chyba powinna kierować nas ku temu, co w Jego oczach byłoby dobrem.
Z tych właśnie rozmyślań pojawił się tytuł mojego dzisiejszego wpisu… Zastanówmy się zatem, czy w kwestii nadużyć seksualnych mających miejsce w moim, w naszym katolickim Kościele, Jezus też wolałby „nie mówić nikomu” albo „bawić się w chowanie” prawdy? Mi – jak i pewnie większości z Was – odpowiedź na to pytanie pojawia się od razu, bez większego namysłu. Nie wszystkim jednak…
Obecna jak i poprzednia część filmu dokumentalnego braci Sekielskich rodzi od razu zarzut, że w innych społecznościach, na przykład artystów i celebrytów, też dochodzi do tego typu nadużyć i że nie powinno się napiętnować duchowieństwa, bo są także przestępcy seksualni w kręgach ludzi świeckich. Tu zaczynam się zastanawiać czy właściwa byłaby obrona zbrodniarza, która jako argument niewinności, podałaby fakt, że są inni zbrodniarze… W tym przypadku argument wydaje się już całkowicie niedorzeczny, a jednak w sferze obrońców zła, które wydarzyło się w Kościele, jest wciąż stosowany. Poza tym, czy zrównanie życia duchownych, które ma być przykładem dążenia do świętości możemy w ogóle porównywać do życia i nadużyć świeckiego celebryty? Coś mi tu nie gra w tym porównaniu. A Wam?
Mówi się również, że afery wynikające z filmów Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” czy „Zabawa w chowanego” ujawniające przestępstwa duchownych na tle seksualnym, uderzają w księży, którzy są niewinni. W związku z tym pojawia się kolejne pytanie – czy dalsze życie w takim zakłamaniu, chronienie przed światłem dziennym jawnych przestępców, jest sposobem na dobre samopoczucie tych księży, którzy nie zawinili? Czy dobrze czują się w sytuacji zamiatania przestępstwa pod dywan? Chyba wręcz przeciwnie…
I to jest moment, kiedy sama posłużę się porównaniem duchowieństwa z inną społecznością. Jednak nie będą to artyści czy celebryci, lecz społeczność, która – tak jak księża – aby dobrze realizować się w swojej życiowej roli potrzebuje powołania. Mam na myśli lekarzy i powiem tak – identycznie jak dobry lekarz pełniący swoją medyczną posługę z powołania nie chce, aby inny lekarz łamiący przysięgę Hipokratesa, plamił jego zawód, tak samo i każdy kapłan o czystym sumieniu powinien chcieć oczyścić kler z osób, które plamią jego dobre imię. Wydaje się to logiczne, choć dziś wiemy, że nie dla wszystkich…
Krew mrozi się w żyłach, kiedy słyszy się, że po tym wszystkim, co dzięki Bogu wyszło na jaw, wciąż są biskupi nawołujący do obrony zła poprzez nakłanianie do podpisywania przez księży dokumentu popierającego wyrządzone zło podczas diecezjalnej rady kapłańskiej. Z drugiej zaś strony miło jest słyszeć, że księża ci w znacznej większości sprzeciwiają się podpisywaniu takiego szarlatańskiego dokumentu. To utwierdza mnie w tym, że dla Kościoła katolickiego pojawiło się pewne światełko w tunelu, pewien zaczątek oczyszczenia.
Mówiąc o skutkach filmów ujawniających przestępstwa duchownych należy zaznaczyć, że cenę za ich grzechy płacimy także my świeccy, bo przecież dotyczą one całokształtu naszego katolickiego wyznania. Tym samym skutki tych grzechów niesiemy my wszyscy – duchowni, którzy dopuścili się przestępstw i cały system, który ich krył – w tym systemie byli zarówno zwierzchnicy władz kościelnych jak i niektórzy świeccy broniący kler za wszelką cenę – nawet wtedy, kiedy broni się kłamstwo…
Kilka dni temu zakonnik Tomasz Grabowski – dominikanin i dyrektor wydawnictwa „W drodze”, udzielił dla „Polska Times” wywiadu na temat konieczności podjęcia konkretnych działań w kierunku oczyszczenia katolickiego Kościoła. Zwrócił on uwagę na kilka rzeczy, które powinny się wydarzyć, aby proces oczyszczenia Kościoła mógł się dokonać skutecznie. Między innymi powiedział, że bardzo ważne jest „zaangażowanie się świeckich katolików, już nie tylko dziennikarzy, w pomoc tym instytucjom, które Kościół powołuje, i w pomoc ofiarom w dochodzeniu przez nich sprawiedliwości i uzdrowienia”. Zaznaczył, że każdy wierzący powinien umieć zareagować na zło, którego jest świadkiem – umieć wysłuchać skrzywdzonych i dać im adekwatną pomoc oraz umieć sprzeciwić się wobec zła. Ponadto dominikanin podkreślił, jak ważne jest w tym temacie wspieranie działań prymasa Wojciecha Polaka: „Jeśli Kościół ma się oczyścić, to trzeba wspierać działania księdza arcybiskupa Wojciecha Polaka i domagać się dalszych kroków w sprawdzeniu odpowiedzialności poszczególnych hierarchów kościelnych”. Zaznaczył też, że nie może być miejsca na wzajemną, źle rozumianą solidarność w imię zła i tymi słowami chciałabym zakończyć dziś swoje rozważania:
„Trzeba pamiętać, że tuszowanie przestępstw jest rodzajem współdziałania ze zbrodniarzem. Trudno jest mi to przyznać, ale jeśli takie sytuacje mają miejsce i nie wyciągamy wobec nich konsekwencji, to godzimy się, aby współwinni zła byli nauczycielami wiary i moralności.”