Czy można modlić się za dużo?
Ktoś powiedziałby może, że właściwszym albo konkretniejszym pytaniem tytułowym byłoby „Ile należy się modlić?”. Jednak nie mnie to oceniać, nikt nie jest w stanie określić właściwej, konkretnej ilości czasu poświęcanego modlitwie. Dlatego zdecydowanie wolę pochylić się nad pytaniem o to, czy można z modlitwą przesadzić? Wstępna odpowiedź, a może zaczątek odpowiedzi brzmi: to zależy… : ) Zastanówmy się zatem nad tym, od czego zależy?
Mówiąc o przesadzie z modlitwą, to trochę tak, jakby mówić, zastanawiać się, czy można przesadzić z miłością? Z pewnością łatwiej jest przesadzić nam z niedostateczną ilością miłości jak i modlitwy. Tak dzieje się niestety najczęściej. Postów o pewnych „brakach” występujących w naszej postawie było już wiele, więc dziś pochylę się nad odwrotnością braku – czyli nad nadmiarem i jego skutkach.
W tym momencie przed oczami mam pewien schemat, który zmieściłam kiedyś do postu o tytule „Po co mi Bóg w świecie, w którym mam wszystko?” Przedstawiał on pewne uporządkowanie wartości:
- Jezus
- Zdrowie
- Pieniądze
- Rodzina
- Praca
- Przyjaciele
i wyglądał tak:
Oczywiście na temat hierarchii od miejsca drugiego w dół można dyskutować, sama zamieniłabym Pieniądze na Rodzinę, ale nie o to w tym chodzi. Najważniejsze w przedstawionym schemacie jest miejsce pierwsze – Jezus. Dlaczego ponownie korzystam z tego rysunku, kiedy rozważania dotyczą zupełnie innego zagadnienia? Jest idealny do zobrazowania odpowiedzi na pytanie tytułowe. Nie da się ukryć, że żyjemy w świecie obrazów, które wciąż wyświetlają nam się przed różnego rodzaju ekranami. Tym samym odpowiedzi zobrazowane, najlepiej przemawiają do współczesnego człowieka, niemającego zbyt wiele czasu na przemyślenia. Przyznaję bez bicia, że również jestem takim współczesnym „obrazowcem”. Trochę to smutne, ale prawdziwe : ( Wracając do tematu… Niepodważalną prawdą są słowa św. Augustyna „Jeżeli Bóg (Jezus) w życiu jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”. Wyobraźmy sobie jednak następująco zmodyfikowany schemat:
- Jezus
- Jezus
- Jezus
- Jezus
- Jezus
- Jezus
Czy nadal jest wszystko okay? Jeśli wydaje Ci się, że tak (a nie jesteś mnichem, żyjącym w zupełnym odosobnieniu), to najwyższy czas na przemyślenia… Oczywiście to, że Jezus jest nadal na pierwszym miejscu to wspaniale! To najwłaściwsze miejsce dla Niego i niech ZAWSZE tam będzie! Kochać Boga ponad wszystko i patrzeć na świat przez Jego pryzmat, to piękny sposób na życie i wielki dar. Nie można jednak przy tym zaniedbać reszty świata i sfer życia, które dał nam po coś Pan Bóg…
Powoli zaczynam odpowiadać na postawione dziś pytanie, a właściwie uzasadniać to, od czego zależy przesada z modlitwą, z pobożnością. Zmodyfikowany schemat hierarchii wartości wystarczy przenieść na zagadnienie modlitwy /z resztą nie tylko/ i odpowiedź gotowa. Co się dzieje, gdy spędzanie czasu na modlitwie zrzuca jednocześnie inne wartości z ich miejsc w przedstawionym schemacie? Może oznaczać to: nieszanowanie zdrowia, obojętność wobec godnego życia, brak czasu i miłości dla bliskich, zaniedbywanie pracy, może dowodzić też, że nie widzimy już w swoim życiu bliźniego…
Ponownie zadaję więc pytanie „Czy można modlić się za dużo?”. Tak, ale to zależy, czy przez modlitwę zaniedbuję, nie szanuję, nie widzę innych elementów życia. Jeżeli mówię kolejny różaniec i odmawiam pomocy w pracy domowej mojemu dziecku lub jednej, jedynej w ciągu dnia zabawy z nim – czy jest to okay? Jeśli mam wielką ochotę na kolejny już w tygodniu udział we Mszy św., lecz przez to nie spotkam się z przyjacielem, który aktualnie bardzo potrzebuje rozmowy – czy jest to dobre? Jeżeli w czasie pracy nie wykonuję wszystkich powierzonych mi obowiązków, bo ważniejsza jest dla mnie kontemplacja modlitewna – czy to jest w porządku? Jeśli nie słuchając zaleceń lekarza, który prosił, abym został(-a) w domu, idę na spotkanie wspólnoty modlitewnej – czy to właściwe postępowanie? Czy jeśli jestem w pełni sił i mam możliwość zarobienia środków na dostatnie życie mojej rodziny, powinienem (powinnam) skupiać się jedynie na modlitwie i prosić o jałmużnę? Albo jeżeli mam możliwość spędzenia czasu z moją żoną (moim mężem) po wielu dniach rozłąki, a wybieram czytanie po raz wtóry Pisma Świętego – to słuszny wybór?
Czasami zdarza się Kochani, że wszystko poza Bogiem staje się tak bardzo błahe, iż przestajemy mieć świadomość, że to „błahe” też stworzył Pan Bóg po coś… To „błahe” uczy nas:
POKORY,
CIERPLIWOŚCI,
MIŁOŚCI,
PRACOWITOŚCI,
BRATERSTWA etc.
i jest naszą DROGĄ do Nieba : )
Warto dużo się modlić, być pobożnym człowiekiem, warto jak najczęściej oddawać cześć i chwałę Jezusowi – i to wielokrotnie w ciągu dnia, warto jak najwięcej z Nim rozmawiać i zawierzać Mu codzienne sprawy. Nie warto jednak – albo dosadniej – bardzo źle jest jednak nie widzieć Jezusa, kiedy przychodzi do nas w drugim człowieku czy obowiązku… Bardzo źle nie mieć czasu na nic poza modlitwą…