Czy sama deklaracja „Wierzę” wystarczy?
Może niektórzy z Was zastanawiają się, co ta Anka wypisuje w sekcji „WIARA” i po co? ; ) Może dla części z Was wydaje się to dziwne, inne, nietypowe. Jeszcze kilka lat temu pewnie sama myślałabym podobnie. Jednak pewne zdarzenia w moim życiu wpłynęły na sposób patrzenia na wiarę i jej sens.
Kiedyś , uważając się – tak samo jak dziś – za osobę wierzącą, za chrześcijankę i katoliczkę z dziada pradziada, sądziłam, że bycie tak zwanym „wierzącym i praktykującym”, to deklaracja „wierzę” oraz uczęszczanie do Kościoła na niedzielną mszę świętą, może jeszcze jakaś modlitwa na przykład „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś Maryjo” w ciągu dnia i wystarczy.
Przyszedł czas, kiedy zaczęłam się zastanawiać, po co ja to robię? I wiecie co? Stwierdziłam, że to po prostu nie ma sensu… A jaki jest sens w tym, że pójdę w niedzielę do Kościoła na mszę świętą, po to żeby ją „odbębnić” albo nawet nie pójdę, bo nie chce mi się, bo ksiądz mnie wkurzył, bo mam ważniejsze sprawy na głowie? Jaki jest sens w „klepaniu” bez większego skupienia „Zdrowasiek” czy innych znanych nam modlitw? Czy taka postawa wnosi cokolwiek do naszego życia duchowego…? Taka wiara nas uwstecznia, w żadnym stopniu nie przyczynia się do naszego rozwoju religijnego.
Kochani wszystko, co w życiu robimy musi mieć sens, bo inaczej prędzej czy później przestaniemy to robić. Zanim więc przeczytacie moje kolejne mniej lub bardziej kontrowersyjne posty, zanim zadacie pytanie, co ta Anka wypisuje, zastanówcie się, czy gdybym pisała o tym, że trzeba chodzić w niedzielę do Kościoła, że trzeba odmawiać paciorek, to czy Wy byście to czytali, czy interesowałoby to Was? Czy w jakikolwiek sposób zbliżyłoby to Was do Boga i czy dzięki temu mogłaby dokonać się w Was jakakolwiek wewnętrzna przemiana…?
Dlatego właśnie zamiast na przykład napisać post o tytule „Niedziela Miłosierdzia Bożego” piszę „Katolickie Walentynki na bis”, bo czym jest miłosierdzie Boże, jak nie nieskończoną miłością Bożą (zobacz: http://www.annlis.pl/katolickie-walentynki-na-bis/), a więc niedziela Miłosierdzia Bożego jest świętem Miłości Boga, tylko żebyśmy sobie to uświadomili, czasami potrzeba właśnie bardziej kontrowersyjnego zwrotu w tytule czy całego artykułu, ponieważ w dzisiejszych czasach coś, co nie jest kontrowersyjne, jest nudne i niepopularne. Dlatego też zamiast pisać o odmawianiu paciorka, piszę posty o modlitwie dziękczynienia czy uwielbienia, bo właśnie takie rodzaje modlitwy powinniśmy znać. Nie dlatego, że Anka sobie to wymyśla, tylko dlatego, że o tym pisze samo „Pismo Święte”, mówi nam o tym Jezus we wszystkich czterech Ewangeliach, a przede wszystkim na każdej mszy świętej zarówno dziękujemy Bogu jak i uwielbiamy Go, ale żeby sobie to uzmysłowić, trzeba pójść na mszę świętą jak na spotkanie z Bogiem i skupić się na rozmowie z Nim – na tym, co mówimy my i co mówi do nas Bóg poprzez usta kapłana. Kiedyś z pewnością napiszę więcej o swoich przeżyciach podczas mszy świętej i będę wtedy liczyła na liczne komentarze opisujące Wasze odczucia : )
Jeśli kiedykolwiek dotychczas mieliście lub macie pewne wątpliwości czy pytania związane z tym, co czytacie na moim blogu, to proszę napiszcie mi w komentarzach wszystko, co Was nurtuje, a ja postaram się udzielić Wam odpowiedzi. Może potrzebujecie pewnych wyjaśnień, coś Was niepokoi albo po prostu chcecie podzielić się własnym zdaniem, wówczas zapraszam, aby o tym napisać.
Drodzy moi, muszę przyznać, że wciąż uważam swoje życie duchowe za nieidealne, wciąż nie jest takie, jak bym chciała, a już na pewno nie takie, jak chciałby Pan Jezus, jednak mimo to, jestem aktualnie na takim etapie, że nie chodzę w niedzielę do kościoła tylko z obowiązku, lecz dlatego, że chcę i czekam na każdą mszę świętą. Traktuję to nie jako spotkanie z księdzem, ale właśnie jako spotkanie z Bogiem i uwierzcie mi, że kiedy zdarza się – choć obecnie rzadko – że nie pójdę na niedzielną mszę świętą, to jestem smutna i bardzo mi tego brakuje. Nieskromnie myślę, że to akurat jest piękne : ) Ale właśnie, żeby dojść do tego etapu życia, nie wystarczy sama deklaracja „wierzę”…