Wiara i Rozum – czy mogą iść w parze?
„Jeśli nie przyjmujesz czegoś na wiarę, jesteś skazany na życie w wątpliwościach.”
Cytat, którym rozpoczynam dziś rozważania, to słowa wypowiedziane przez aktora Richard’a Attenborough’a występującego w roli św. Mikołaja w filmie familijnym pt. „Święty Mikołaj z 34. ulicy”. Uwielbiam ten świąteczny film. Ma prostą fabułę, ale zawiera wiele pouczających wątków i złotych myśli. Powyższy cytat idealnie nawiązuje do tematu, o którym chciałabym trochę napisać.
Kochani, każdy z nas przechodził, przechodzi lub – prędzej czy później – będzie przechodził taki etap swojego życia, w którym pojawiają się wątpliwości co do istnienia Pana Boga, w którym pojawia się chęć zrozumienia tego wszystkiego, co zostało nam przekazane o Stwórcy. Ja również, zanim ugruntowałam swoją wiarę, taki etap przechodziłam. Nie tyle wątpiłam w Jego istnienie, co koniecznie chciałam poukładać sobie związki przyczynowo-skutkowe początku świata, pojawienia się żywych organizmów, człowieka itd. Kilka ładnych lat studiów, wiele lat pracy na stanowisku bankowego analityka, sprawiło, że wiedza stanęła u mnie o krok dalej niż wiara, a to wieki błąd. Od domowników nawet otrzymałam ksywkę „analiza” to wyobraźcie sobie, co tam w tej małej, „aneczkowej” głowie czasem musiało się dziać ; )
Zaczęłam wówczas pochylać się coraz częściej nad literaturą znanych ewolucjonistów. Im więcej teorii poznawałam, tym więcej było niezgodności, wątpliwości. Aby ostatecznie przekonać się o tym, że zrozumienie tego, co absolutnie niejasne, niezrozumiałe, niewytłumaczalne jest zarezerwowane wyłącznie dla Boga i że ludzki rozum nie jest w stanie do końca wszystkiego pojąć, musiałam doświadczyć pewnego przeżycia…
Kiedyś Wam wspominałam o tym, że chorowałam na złośliwy nowotwór. Jak się domyślacie nie był to przyjemny okres w moim życiu, ale dziś wiem, wręcz jestem tego pewna, że ten czas był bardzo potrzebny. Tyle, ile niemożliwych sytuacji, łącznie z finalnym uzdrowieniem, miało wówczas miejsce, nikt nie byłby w stanie wyjaśnić. Dziś wiem, że działał wtedy Bóg w moim życiu i to bardzo intensywnie dawał znać o sobie. Pewnie przyjdzie jeszcze taki dzień, kiedy dokładnie opowiem Wam o Jego działaniu w owym okresie mojego życia, ale dziś chciałabym skupić się na poruszonym wcześniej temacie.
Z pewnością rozum jest nam potrzebny, jest darem od Boga i jednocześnie wielkim wyróżnieniem pośród wszystkich istot żywych. Na pewno też należy się nim posługiwać i niezmiennie uważam, że rozwój w dziedzinie nauki jest konieczny w życiu ludzi. Jednak nikt nigdy nie odpowie na wszystkie pytania zaczynające się od słowa „dlaczego” i tu należy połączyć w parę rozum z wiarą w Boga, w Jego nadprzyrodzone działanie. Bo kto odpowie dlaczego ktoś, kto będąc rannym, stracił za dużo krwi, by przeżyć, a przeżył? Kto odpowie dlaczego ktoś, kto nie widział od urodzenia przez kilkadziesiąt lat swojego życia, uzyskał wzrok? Kto odpowie dlaczego, w ostatnim tygodniu, gdy wpadłam w poślizg na oblodzonej jezdni i pędziłam z prędkością, która nie wskazywała na zatrzymanie auta przez najbliższych kilkanaście metrów, zatrzymałam się o wiele wcześniej i to na kilka centymetrów przed innym autem? Takich pytań mogłabym zadać o wiele więcej i wiem, że pojawiały się nie raz także w Waszym życiu.
Na co dzień spotykają nas sytuacje, w których bardzo ciężko jest ustalić konkretny związek przyczynowo-skutkowy. Niektóre da się w końcu jakoś wyjaśnić, a niektóre nie. Tu nasuwają mi się takie dwa cytaty Jana Pawła II: po pierwsze… „Naukowiec nie jest twórcą prawdy, ale jej odkrywcą.” i po drugie…
Dlatego teraz w chwilach, kiedy nie umiem odpowiedzieć na pytanie „dlaczego…?” przyjmuję z wiarą, że jest to Boże działanie, że wypełnia się Jego wola, w sposób dla mnie zupełnie nieoczywisty. I powiem Wam, że o wiele lepiej się żyje i łatwiej się zasypia z wiarą w sercu, niż z udręką chodzących po głowie wątpliwości, prowadzących w konsekwencji do utraty sensu ludzkiego życia. Nie dopuszczajmy się do takiego stanu, a kiedy pojawiają się wątpliwości pamiętajmy o tym, że:
„Dla tego, kto wierzy, wszystko jest możliwe.” (Mk 9, 23)