Względem Boga zawsze jesteśmy równi – czy na skutek pandemii staniemy się równi także względem siebie?
Rzec można: oto jest pytanie. Skoro zaistniało tak wiele złych, smutnych, negatywnych skutków trwającej obecnie pandemii koronawirusa, to może czas zastanowić się nad tym – czego mogłaby nauczyć nas ta sytuacja? Właśnie kończy się Wielki Post, tym bardziej jest to chyba dobry czas na tego typu przemyślenia…
Dziś przede wszystkim zmieniają się priorytety. Wszystko, co posiadamy – cały nasz majątek – przestaje mieć znaczenie. To czas, w którym bezlitośnie została obnażona nasza dusza… Okazuje się, że im bardziej była ona zadbana i uświęcona, tym łatwiej człowiekowi przechodzić każdy kryzys. Jeśli natomiast prym w naszym życiu wiodło to, co zewnętrzne i materialne, w czasie pandemii jesteśmy totalnie zdezorientowani, zaczyna wydawać nam się, że wszystko straciło sens, że świat się skończył.
Czas kwarantanny może nas istotnie przemienić. Może zmienić naszą hierarchię wartości tak, że w końcu to, co wewnętrzne (dusza, serce, rozum) stanie się ważniejsze od całego zewnętrznego świata (urody, władzy, pieniądza).
To nieoczekiwane, przymusowe pozbycie się materializmu może po prostu pomóc nam przewartościować życie. Teraz więcej czasu niż do tej pory spędzamy w domu, kupując w zasadzie jedynie pożywienie i pewne środki czystości – może więc zaczniemy wreszcie doceniać to, co mamy. Odkryjemy, że można być szczęśliwym bez nowej pary butów, bo dotychczasowe są jeszcze całkiem dobre, bez najnowszego Mercedesa, bo starym też dojedziemy do celu i bez luksusowego Rolexa, bo zegarkiem „z niższej półki” też odmierzymy czas. Odkryjemy, że kawa wypita we własnej kuchni jest równie dobra, jak ta na mieście, a przebywanie i rozmowy z najbliższymi mogą zastąpić dotychczasowe, niezwykle „ważne” spotkania ze znajomymi. Chętniej będziemy chodzili do pracy, szkoły czy kościoła, doceniając w ogóle to, że możemy tam pójść i przebywać w tych wspólnotach.
Nagle takie kwestie, jak poglądy polityczne, tolerancja lub nietolerancja LGTB albo forma przyjmowania Komunii (do ust czy na rękę) i tym podobne sprawy znikają, jak pod wpływem tupnięcia gigantycznego buta. Bo okazuje się, że względem koronawirusa te wszystkie źródła naszych sporów przestają mieć znaczenie. Nagle też w obliczu pandemii wszyscy staliśmy z powrotem LUDŹMI i chyba zaczynamy być ludźmi równymi względem siebie, a nie tylko względem Pana Boga.
Przestało już mieć znaczenie kto „zaliczył” więcej mszy św., wycieczek czy wystawnych kolacji, bo wszyscy zostaliśmy tego pozbawieni i jednocześnie wystawieni na przebywanie sam na sam z Bogiem, ze sobą, z własną rodziną. To z pewnością niesamowity test relacji międzyludzkiej i relacji z Panem Bogiem, czyli naszej wiary.
Czego jeszcze mogłaby nauczyć nas zaistniała sytuacja? Nie da się ukryć, że właśnie zadzwonił – i to dosyć donośnie – budzik naszej planety, który albo rzeczywiście nas obudzi albo kolejny raz go prześpimy. To właśnie teraz, w okresie koronawirusowej pandemii oczyszcza się nasza matka-Ziemia z wielorakich brudów i smrodów, którymi ją raczyliśmy co dnia. Przez wynikające z kwarantanny ograniczenie ruchu drogowego i lotniczego oraz produkcji fabryk, oddychamy czystym powietrzem, być może nawet unikniemy katastrofy ekologicznej (o ile weźmiemy sobie wspomniany „budzik” do serca). Wstyd to przyznać, ale właśnie okazało się, że taki wirus może zdziałać dla atmosfery więcej dobrego, niż wszystkie eko-konferencje światowych przywódców razem wzięte.
Paradoksalnie zauważamy powoli, że pandemia zwraca nas ku normalności. Dotychczas „myśleliśmy, że będziemy zdrowi w chorym świecie” – jak powiedział papież Franciszek, stojąc na pustym Placu św. Piotra podczas błogosławieństwa Urbi et Orbi dla świata zmagającego się z pandemią. Nic bardziej mylnego – nie da się być zdrowym ani fizycznie ani duchowo w chorym świecie, którzy sami sobie tworzymy. W końcu nasze życie zwolniło tak bardzo, że zaczęliśmy widzieć jego prawdziwe uroki i wartości, ale też jego choroby i kruchość. Być może w końcu zaczniemy być równi względem siebie tak, jak od zawsze jesteśmy równi względem Pana Boga…
Swoje rozważania z początku okresu Wielkiego Postu (zobacz tutaj) oparłam o pytanie, czy ten wielkopostny okres po raz kolejny będzie taki, jak zawsze? Trochę to przewrotne, ale… trzeba przyznać, że tegoroczny Wielki Post jest właśnie zupełnie inny niż zawsze – jak nigdy dotąd, skłonił nas do niecodziennych przemyśleń i – daj Boże – życiowych zmian.
Kochani, każdy kryzys może stać się katalizatorem zmian na lepsze, ale pod jednym warunkiem – ludzkość musi wyciągnąć z niego właściwe wnioski… I tego życzę dziś sobie, każdemu z Was, całemu światu : )
I jeszcze jedno – nie lękajcie się:
„Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was – mówi Pan – myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją.” (Jr 29, 11)
2 komentarze
sloth hiking team
Aw, this was a really nice post. Finding the time and actual
effort to make a great article… but what can I say…
I put things off a lot and don’t manage to get nearly anything done.
sloth hiking team t shirt
Excellent post. I was checking constantly this blog and I am impressed!
Extremely helpful information particularly the last
part 🙂 I care for such info much. I was seeking this certain info for a long time.
Thank you and good luck.