Światło w ciemności
W obecnych czasach, kiedy to nadchodzące Święta Bożego Narodzenia zwiastują tłumy ludzi w sklepach, dla których już od listopada oferuje się rozmaite świąteczne artykuły, nachodzi mnie refleksja, dlaczego właściwie świętujemy Boże Narodzenie? Czy po to, żeby móc nabyć np. w zoologicznym specjalną świąteczną karmę wraz z ubrankiem elfa dla pupilka? Czy to wszystko nie posunęło się już za daleko? Czy widzimy jeszcze jakiś głębszy sens Bożego Narodzenia niż okolicznościowe zakupy? I ostatnie – najważniejsze pytanie, co stanowi właściwą treść Bożego Narodzenia?
Z jednej strony jako chrześcijanka mogę cieszyć się, że narodzenie Jezusa Chrystusa jest tak znanym wydarzeniem, że ciężko znaleźć inną bardziej znaną na świecie datę niż 25 grudnia. Z drugiej strony napompowana do granic możliwości konsumpcja związana z Bożym Narodzeniem wydaje się czymś zupełnie przeciwstawnym do rzeczywistego wydarzenia w Betlejem, w ubogiej stajence… Nie mi osądzać, gdzie jest granica w różnorodności świątecznych gadżetów czy wielkości konsumpcji. Wiem jedno, w takich rozterkach sprawdza się zawsze powiedzenie św. Augustyna: „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko znajdzie się na właściwym miejscu”. Z pewnością więc nie ma nic zdrożnego w zakupie kolejnej opaski z reniferowymi rogami, jeśli nie odwiedzie to nas od augustynowej hierarchii. Jeśli natomiast przedświąteczny zakupowy chaos i przygotowania do utraty tchu, sprowadzą Boże Narodzenie jedynie do wyżerki i kilkudniowego leżenia na kanapie, to chyba już czas na chwilę refleksji…
Skoro wszyscy – i niewierzący i wierzący, obchodzimy Święta Bożego Narodzenia (bynajmniej stroimy choinkę, spotykamy się i obdarowujemy się prezentami oraz mamy wolne w pracy), to warto zastanowić się nas sensem tych obchodów. Zacznijmy od podejścia niezwiązanego z wiarą. Można powiedzieć wówczas, że wspomniane obchody związane są z narodzeniem człowieka, Jezusa z Nazaretu, który człowieczeństwo przeżył w sposób czysty, jako bycie dla drugiego i który czystość swej egzystencji, swych słów i swojej służby przypieczętował śmiercią za innych.
W podejściu wiary trzeba powiedzieć coś więcej, coś głębszego i tu posłużę się cytatem Joseph’a Ratzinger’a z jego książki Jezus z Nazaretu: „Ten człowiek, który jawi się w historii jak ciche światło pokoju i pojednania i poprzez wieki świeci nawet do więzień i dzielnic nędzy; ten Człowiek jest jednocześnie przyjściem Boga na nasz świat. Jest światłem ze światłości, Synem Bożym i samym Bogiem. Bóg jest taki jak Jezus. Bóg jest taki, że może się stać dzieckiem i nim się stał; jest taki, że mógł cierpieć i kochać jak człowiek pośród ludzi. Ponieważ Jego światła takiego, jakim ono naprawdę jest, nie mogliśmy widzieć naszymi słabymi oczami, pokazał to nam w świetle człowieka, które jest jednak prawdziwie Jego światłem, jako światło przeznaczone dla nas. Wszystko, co przedtem powiedzieliśmy z czysto ludzkiego punktu widzenia, pozostaje nadal prawdziwe, jednak w kontekście wiary otrzymuje nową i prawdziwie zbawienną głębię. Bowiem na przekór wszystkim naszym wątpliwościom i błędom Boże Narodzenie mówi: Bóg istnieje.”
Kochani, Niewierzący i Wierzący, jestem przekonana o tym, że każdy z nas na pewnym etapie swojego życia dochodzi do konsensusu „Bóg istnieje”. Tak więc z okazji Świąt Narodzenia Pańskiego składam życzenia, abyśmy jak najszybciej odnaleźli To Światło w ciemności…
Z miłością – Ania